Story one of them
Stałam na skraju klifu, zastanawiając się nad swoim losem. Nie chciałam umierać, ale życie też się szczególnie do mnie nie uśmiechało. Co zrobić? Jedno pytanie, a odpowiedzi sto. Mętlik w głowie. Jeden krok mógł zmienić wszystko. Krok do przodu- zero szans przeżycia. Krok do tyłu- poradzenie sobie z problemami i pokazanie ludziom, że jestem wytrzymała. Ale czy taka byłam? Chciałam taka być. Musiałam być silna, ale już nie wytrzymywałam. Prawie wszyscy się ode mnie odwracali. Przez całe moje, może i krótkie, życie. Gubiłam się. Nie wiedziałam, co robić. Czułam się tak beznadziejnie niepotrzebna. Częstym chandrom wcale nie pomagało to, że moi rodzice praktycznie mnie nie widywali i ignorowali, jakbym była niewidzialna. Znajomi… Całe życie krytykowali, bo byłam inna. Za słaba dla nich. Nie ta liga. Z dnia na dzień było coraz to gorzej. Chandry zaczęły być coraz częstsze, aż w końcu popadłam w depresję. W tym momencie było gorzej. Najgorzej. A może mi się tylko wydawało. W każdym razie czułam, że więcej nie zniosę. Tracę przyjaciół, tracę siebie. Nie mam już nic… Nic. Ból rozdzierał moje serce, które biło w zawrotnym tempie. Miałam wrażenie, że za chwilę wyskoczy mi z piersi. Łzy szybko spływały po rumianych policzkach. Były słone. Byłam przerażona, może nieco zmęczona, a przede wszystkim zażenowana tą całą sytuacją. Jak mogłam dać się tak omamić, tak upokorzyć? To bolało. Tak cholernie bolało. Nie chciałam czuć; żyletki już nie pomogą, wiedziałam to. Zamknęłam oczy i już chciałam skoczyć, gdy nagle ktoś chwycił mnie za przedramię, a ja odruchowo cofnęłam się od przepaści. - Nie rób tego. Susan, daj spokój. Choć ze mną. Porozmawiamy- powiedział Gabriel, na tyle spokojnie, że nie pochłonęła mnie otchłań. Co ja wyprawiam? Przecież nie jestem sama. Nie mogę tego zrobić. Muszę żyć. Dla Gabe'a. Kategoria Bloga: Opowiadania Fantasy |
Blogger Comment
Facebook Comment